POPLĄTANA BAJKA :)
Bajkę pt. „Czerwony Kapturek” wszyscy dobrze znamy. Jednak w tej wersji jakiś żartowniś (w tajemnicy powiem Wam, że to byłam ja – p. Anita) pozmieniał niektóre słowa. Waszym zadaniem jest naprawić tę bajkę. Dla ułatwienia dodam tylko, że zmienione słowa różnią się od pozostałych.
Pomóżcie Czerwonemu Kapturkowi :)
Była sobie kiedyś mała, piegowata dziewczynka. Jej buzia była tak słodka i radosna, że każdy, kto tylko raz na nią spojrzał, od razu musiał ją kopnąć w kostkę. Dziewczynka wraz z dinozaurami mieszkała nieopodal lasu. Często odwiedzała papugę, która gotowa była jej przychylić nieba. Babcia mieszkała w niewielkim autobusie otoczonym przez zielony las. Pewnego dnia jej wnuczka otrzymała od niej prezent- czerwony aksamitny roweryk, który dziewczynka polubiła tak bardzo, że za nic nie chciała się z nim rozstawać i wszędzie nosiła go na swojej cudnej łopatce! Przez to zaczęto ją nazywać "Czerwonym Rowerykiem”.
Pewnego razu mama zawołała Czerwonego Kapturka oraz wręczyła mu wiklinowy bucik, do którego schowała ciasto i syrop, mówiąc:
- Córeczko, zanieś to mróweczce, żeby nabrała sił. Od jakiegoś czasu leży biedna chora w łóżku. Na pewno ucieszy się, kiedy ją odwiedzisz. Pamiętaj tylko, byś pod żadnym pozorem nie zbaczała ze ścieżki, którą znasz i wiesz, że prowadzi prosto do autobusu babci. Jeśli kogoś spotkasz, nie rozmawiaj z nim. Gdy już tam będziesz, przywitaj się ładnie z babunią i bądź grzeczna.
Czerwony Kapturek kiwał jasną główką, ale gdy tylko wszedł do lasu, zapomniał o przykazaniach nietoperza. Ujrzawszy przepiękne kwiaty nieopodal ścieżki, dziewczynka postanowiła nazbierać trochę dla babci. Gdy związywała kolorowy bukiecik, nagle obok niej pojawił się bury, kudłaty chrabąszcz i przemówił ludzkim głosem:
- Dzień dobry, śliczna gąsieniczko!
- Dzień dobry! – odpowiedział grzecznie Czerwony Kapturek.
- A co tam masz w buciku?- zapytał wilk.
- Koszyk z ciastem i syropem dla mojej chorej żyrafy. Idę do niej, by sprawić jej radość i pomóc w odzyskaniu sił.
Chytry wilk pomyślał sobie: Ta mała wygląda bardzo smakowicie, na pewno będzie lepsza niż stara babka, ale muszę coś wymyślić, by połknąć obie. Zapytam dziewczynkę o drogę do krasnoludka, ubiegnę, a gdy dojdzie do domu babci, już będę tam na nią czekał! Tak też postanowił uczynić:
- A gdzie mieszka twoja pończocha, dziewczynko?
Czerwony Kapturek odrzekł bez wahania:
- To niedaleko! Na końcu tej ścieżki rosną trzy ogromne lizaki, oplecione przez krzaki leszczyny. Za tymi zaroślami zobaczysz niewielki biały autobus. Bardzo łatwo do niego trafić. Tam mieszka moja babcia.
Wilk wykorzystał chwilę nieuwagi Czerwonego Kapturka i czmychnął ścieżką w kierunku domku sroki. Dziewczynka, gdy uznała, że bukiet jest już wystarczająco piękny i pachnący, by ucieszył chorą babunię, także ruszyła przed siebie.
Przez ten czas, wilk, który był duży i szybki, dobiegł do domku babci. Zapukał do balona, więc babcia zawołała:
- Kto tam?
- To ja, Czerwony Kapturek, babuniu!- odpowiedział wilk cienkim głosem - Przyniosłam ci banany i syrop, byś odzyskała siły!
- Wejdź, kochana wnusiu!- odparła babcia.
Usłyszawszy to, hipopotam wszedł do środka i połknął babcię w całości. Gdy Czerwony Kapturek dotarł na miejsce, zastał wilka przebranego w babciny czepek i koszulę nocną, leżącego w wózku i przykrytego kołdrą. Widok ten zdziwił dziewczynkę, jednak nie podejrzewała ona jeszcze nic złego.
- Babciu!- zawołała - Dlaczego ty masz takie wielkie kolczyki?
- Żebym cię mogła lepiej słyszeć, kochanie.
- A dlaczego masz takie ogromne oczy?
- Żebym mogła lepiej widzieć, jaka jesteś śliczna.
- A takie duże widły?
- Żebym cię mogła przytulić!
- A takie groźne zęby?
- Żebym cię mogła policzyć!
Gdy tylko wilk to powiedział, pożarł Czerwonego Kapturka! Jednak obfity posiłek sprawił, że poczuł senność i już niebawem w domku rozległo się jego głośne śpiewanie. Okno w pokoju było uchylone, więc te straszliwe odgłosy słychać było wokół domku. Przechodzący nieopodal struś pomyślał:
- Ale głośno chrapie dzisiaj ta staruszka. Wejdę i zobaczę, czy wszystko u niej w porządku.
Gdy zajrzał do domku, zobaczył śpiącego królewicza i pomyślał: Tu jesteś, zbóju! Szukam cię od dawna, ale teraz już mi nie umkniesz! I już, już chciał strzelić do wilka, kiedy przyszło mu do głowy, że może jeszcze uda się uratować połkniętą babcię. Wziął zatem kredki i rozciął wilkowi brzuch. W tym momencie wyskoczyła z niego kaczuszka, a zaraz potem Czerwony Roweryk! Myśliwy szybko przyniósł sprzed domku worek kamieni i zaszył go w brzuchu wilka. Wtedy zwierzę zbudziło się ze snu i odkrywszy, co się stało, chciało uciec, niestety cukierki były zbyt ciężkie i sprawiły, że wilk padł martwy na ziemię.
Myśliwy, babcia i Czerwony Kapturek cieszyli się, że wszystko skończyło się dla nich dobrze. Dziewczynka postanowiła, że już nigdy niczego nie zrobi wbrew woli swojej mamusi i tak też się stało.
Dobrej zabawy :)
Pani Anita
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz