Opowieść wigilijna...
Jest Wigilia, więc Filipek gwiazdki wypatruje,
wie, że gdy wzejdzie na niebie, prezenty zwiastuje.
Chociaż choinka ubrana, opłatek na stole
lecz, że brak prezentu pod nią, ma bruzdy na czole.
Z kuchni czuje zapach barszczu i smażonej ryby,
pewnie w barszczu będą pływać bardzo smaczne grzyby.
Lecz myśli jego wracają, czy Mikołaj Święty
dziś przyniesie mu prezenty, jakże jest przejęty.
Chciałby, aby Staś i Hubert oraz chora Krysia
– wszyscy prezenty dostali, ot chociażby misia.
Dłuży mu się to czekanie, oczka przymykają,
czy Mikołaj z gwiazdką przyjdzie – myśli zasypiają.
Usnął, śni że coś zajada, nie to nie jest czekolada,
je szyneczkę, trochę sera, za owoce się zabiera,
jeszcze wypije kakao i wyruszy w drogę śmiało.
Ale wcześniej rozplanuje, prezenty popodpisuje,
by nie tracić ani chwili, dzień wystarczyć musi mili.
Ach, do szopy jeszcze skoczy po oliwę, aby w nocy
sanie były wyślizgane, do jazdy przygotowane.
Wkładki zapomnieć nie może, z piętami byłoby gorzej,
gdyby nie włożył do buta – droga przed nim lodem skuta.
Teraz pewny jest, że zdąży do zmroku ziemię okrążyć,
odwiedzi wszystkie maluchy, prezenty da pod poduchy.
Pod choinkę też powkłada, do skarpety poukłada,
za komodę czy pod drzwiami, już cieszy się z dzieciaczkami.
Nagle mama zawołała, że już gwiazdeczkę ujrzała,
zerwał się Filipek raz dwa, cóż to śnił, czy to sen, czy prawda?
Widzi gwiazdę, pięknie świeci, prezenty będą dla dzieci?
Tak, pod choinką jest miś, zatem był Mikołaj dziś,
a on przespał i śnił cuda – Mikołaj to nie ułuda!
Kazimiera Woźniak
Pozdrawiam Was już prawie świątecznie :)
Pani Anita
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz